Dom Rotena

Osoby zamieszkujące: Roten

Dokładny opis domu/mieszkania i okolicy: Domek, w którym mieszka Roten zbudowany jest z drewnianych bali. Ten solidny budynek mieści się nieopodal lasu na obrzerzach wioski. Kilkadziesiąt metrów od chaty znajduje się niewielki strumyk, w którym płynie dobra, czysta woda pitna. Wnętrze mieszkania Rotena jest skromne, acz przytulne i czyste. Na ścianach jest łyso, ponieważ Roten nigdy nie był sentymentalny, toteż obrazki nic dla niego by nie znaczyły. Łóżko mieści się w rogu mieszkania zdala od okien, od których okiennice zrobione są z dębowego, mocnego drewna, podobnie jak i drzwi. Obok niego stoi mała szafeczka, w której Roten trzyma swój strój ninja oraz całe uzbrojenie. Na niej zaś leży czasem jakieś jedzenie. Poza pokojem "głównym" jest jeszcze drugi - łazienka, w której jest umieszczona bardzo duża wanna(2mx1m), kawałek obok niej stoi zlew, a dalej kibelek, zajmuje około 1/3 powierzchni całego mieszkania. Poza wyżej wymienionymi rzeczami w domu jest niewielka piwniczka, a może raczej schron, w którym można przechowywać wiele przedmiotów. Roten bardzo rzadko tam zagląda, więc jest to miejsce zakurzone i brudne, pełno w nim pajęczyn.

[jedna sprawa. Nie masz ochraniacza ani nie chodziłeś do akademii, to się zacznei za dwa dni, i wtedy do razu będzie TS ]

Wstałeś rano. Pierwszy dzień który był słoneczny. tak, promienie słoneczne wpadały do twojego pokoju przez mała mgiełkę która wisiała nad wioską. Byłeś wyspany i gotowy do działania.

-Eeeeaaahh...
Ziewnął dzieciak przeciągając się jednocześnie. Powstał z łóżka i skorzystał z tego, że jest wypoczęty by wziąć się za trening. *Czego by się tu pouczyć... Henge no Jutsu... walka mieczem... Henge no Jutsu... walka mieczem...* zastanawiał się chwilę rozważając wszystkie za i przeciw. Z jednej strony walka mieczem była dla niego frajdą, tym, co chciał robić, a także nadzieją na przyszłość, ale chciał też nauczyć się techniki Henge no Jutsu by szybko zdać akademię. Będąc rozdartym w tym aspekcie, postanowił poćwiczyć mięśnie. Położył się na ziemii, przyłożył do niej pięści, następnie zaczął na nich się podnosić. Wykonuje porządne pompki do momentu, aż nie odczuje mocnego bólu mięśni. Wtedy przerywa i zajmuje się rozgrzaniem nóg. Na początek robi przysiady. Ze 40, potem wychodzi przed swoje mieszkanie biorąc ze sobą miecz. Chwyta go i targa lekko po ziemii. Następnie trzymając go rękojeścią do przodu biegnie w stronę najbliższego drzewa, by wykonać na nim zwyczajnie cięcie. Zatrzymuje się kilkanaście metrów za nim, zawraca i szarżuje na nie ponownie, by po raz kolejny spróbować tego ataku. Ćwiczenie powtarza kilka razy do momentu, aż powstałe na drzewie rany nie będą dla chłopca satysfakcjonujące lub gdy pragnienie czy głód dadzą mu o sobie znać.

Zrobiłeś 35 pompek które z trudem były wykonane, potem 20 brzuszków brzuch cię bolał i nie pozwalał na dalsze "brzuszkowanie". uderzałeś mieczem w drzewo, probując wykonywać cięcia płynne i łagodne. Czasem z raku skupienia miecz Ci odskakiwał, nie robiąc nic drzewu a twoje ręce wtedy były zagrożone bólem. Zaczynąłeś się robić głodny powoli, z powodu treningu który wyciągał z Ciebie nowe siły i z tego że nic nie jadłeś.

*Czas na przerwę!* uświadomił sobie chłopak. *Pójdę gdzieś zjeść na mieście, nie ma co, w domu tylko jakieś ziemniaki by się znalazły* dodał w myślach i ruszył biegiem do jednego z barów kraju wody.

Dobiegłeś do baru, gdzie byłeś raz w rzyciu. Było to coś na kształt restauracji, ale bywały też tam codzienne pijaczki.
[Załóż temat w odpowiednim miejscu bo ja spadam ]

Zjawiwszy się przy domu oznajmił dziewczynce.
-To jest mój dom.
Wskazując na swoje mieszkanko. Najpierw zaprowadził ją nad strumyk, który był nieopodal.
-Możesz tu przemyć twarz.
Powiedział do niej i sam właśnie umył sobie ręce oraz twarz. Kiedy dziewczynka także to zrobiła, poszedł z nią do wnętrza domu i pokazał jej go.

Dziewczynka patrzyła po umyciu buzi w swoje odbicie w wodzie nie ruszając sie z miejsca.

*Nie chce iść? Trudno...* pomyślał i przypomniał sobie, że zapomniał jej się przedstawić. Przykucnął przy niej i podobnie jak ona spojrzał się na swoje odbicie w wodzie.
-Jestem Roten.
To mówiąc zdjął także z pleców miecz i odbandażował go.
-A to mój przyjaciel - miecz: Jishinkaminari. W skrócie Jishin.
Go także przedstawił.
-Chodź, pokażę Ci wnętrze mojego domku.
Zwrócił się do niej zachęcając do oderwania wzroku od wody i wejścia z nim do środka.

jej imię juz znałeś wiec nawet jak się nie przedstawiła to nic się nie stało. Spojrzała kątem oka na twój miecz po czym odwróciła się do Ciebie i ruszyła do twojego domu bez słowa.

Westchnął(wypuszczając z ust charakterystyczny dla anime "dymek" xD). *Nie lubi mnie.* stwierdził w myślach. Ruszył zaraz za nią bandażując miecz z powrotem. Wyprzedził ją i otworzył drzwi. Pokazał jej łazienkę, powiedział, gdzie jest piwniczka, a następnie powiedział wskazując na swoje łóżko.
-A to jest twoje łóżko.
Potem wyszedł z domu zostawiając ją samą, by powrócić do treningu. *Jak wzmocnić Jishina...* myślał nad sposobem. Zrzucił z niego bandaż ponownie. *Nie potrzebnie go bandażowałem.* Zaszarżował na drzewo trzymając miecz ostrzem do tyłu. Gdy znalazł się przed nim wykonał kilka prostych cięć skośnych od dołu obracając przy tym miecz o 360 stopni, potem pojedyncze pchnięcie.

Dziewczynka poszła za tobą lecz tylko do wyjścia, tam stanęła i obserwowała Cię. Wykonywałeś ciecia raniąc drzewa.

Kontynuuje trening, tym razem jednak napełniając miecz swoją chakrą. *Może to pomoże.* Ma nadzieję, że cięcia teraz staną się mocniejsze. Chodzi wokół drzewa i okłada je mieczem. Nie miarkuje się z siłą. Uderza mocno, co jakiś czas zerkając na małą.

Mała ciągle stała w tym samym miejscu, lecz przy jednym kółko znikła Ci nagle. Uwalniając chakrę do miecza, tylko siebie osłabiłeś a jedno uderzenie nawet Cię odrzuciło do tyłu.

Gdy uderzenie go odrzuciło, zarzucił miecz na plecy i wziął bandaż z ziemii. Truchtem podbiegł do domku i zajrzał do środka by sprawdzić, czy tam jest. Jeśli tam była - wrócił do treningu, tym razem za pomocą usiłując za pomocą chakry tworząc ostrą powłokę wokół miecza. Jeśli nie - obiega dom wokoło rozglądając się w jej poszukiwaniu.

Dziewczynka siedziała w "salonie" poruszając palcami. Przed nią poruszało się 5 patyków razem złączonych.

-Eee...
Chłopak chwilowo zaniemówił.
-Co robisz?
Spytał nie wiedząc, jak ona porusza patykami. *Poruszając palcami... porusza patykami... Dziwne.* stwierdził, ale ucieszył się, że nigdzie się nie zapodziała. Po usłyszeniu odpowiedzi lub nie - wraca do swojego treningu cięć kumulując swoją chakrę wokół ostrza miecza.

- Trenuję...-odpowiedziała Cicho, jak by zmobilizowana tobą. Poszedłeś na dwór myśląc nad tym co ona robiła. niby czułeś różnicę wysyłając chakrę do ostrza lecz nie było efektów.

*Co ona trenuje...* pomyślał, a po niezbyt udanym ataku zastanowił się *To może spróbować jeszcze inaczej(?)...* teraz spróbował wykonać pchnięcie. Cofnął się od drzewa na odległość kilkunastu metrów. Miecz cofnął do tyłu, wymierzył jego ostrzem w pień. Swoją chakrę tym razem skumulował na samym czubku ostrza. Ruszył pędem w stronę rośliny, a gdy pień znalazł się w zasięgu Jishina, Roten wykonując szybki ruch rąk wbił jego ostrze w drzewo.

Kumulując wszystkie siły na to pchnięcie, wbiłeś miecz do połowy drzewa. miałeś problem z wyciągnięciem ...[xDD]

Gdy już używając całych sił swoich rąk i nóg zdołał wydostać miecz z wnętrza pnia, postanowił wrócić na chwilę do dziewczynki.
-Chcesz się napić czegoś?
Zaproponował jej, ponieważ sam, trochę zmęczony treningiem, ma zamiar wziąć jeden. Sięga po dwa soczki, z czego jeden podaje dziewczynie niezależnie, czy ona go chce, czy nie. Wypija swój i wychodzi przed dom. *Zetnę to drzewo.* Myśli uśmiechając się lekko do siebie. Następnie kumuluje chakrę tworząc ostrą powłokę wokół miecza, którą wykorzystuje do cięcia tej rośliny najpierw w biegu, a potem nie ruszając się z miejsca.

Dziewczynka wzięła sok, dalej "bawiąc" się patykami. Uderzałeś parę razy, lecz zrobiłeś tylko głębokie rany nic więcej.

*Czas wyczuć optymalne zastosowanie chakry.* pomyślał Roten mając na myśli wyczucie tego, ile najlepiej chakry zużyć do wzmocnienia broni, by się za bardzo nie zmęczyć, a uderzać względnie efektownie. Zwiększał i zmniejszał dawki chakry dostarczane Jishinowi wykonując co chwila pojedyncze cięcie.

Cięcia wydawały Ci się normalne, a to ze czasem były większe czy mniejsze rany, to świadczylo o wkłądanej sile w atak. Czułęś że stajesz się słaby.

*Jeszcze trochę dam radę.* pomyślał, po czym wykonał tak zwany "młynek" - obrót miecza wokół głowy. To cios dobry w wypadku, gdy walczy się z wieloma przeciwnikami i jest się otoczonym. Trenował go około kilku minut, a jego cięcia z ciosu na cios stawały się coraz słabsze. *Muszę odpocząć.* Poszedł jeszcze nad strumyk, by obmyć spoconą twarz, a następnie wrócił zmęczony do domu. Rozgląda się tam za Nisu.