Brama zachodnia

Brama teraz była otwarta normalnie a przed nią stali prawie wszyscy, jedna drużyna i Ci sami 3 chuunin'i/Jounin'i.
-Macie to co chcieliśmy..-Zapytała was ta sama kobieta która byłą waszym sensei w tym czasie.

-Mamy
warknął i sięgnął dłonią do kieszeni, złapał za kamień lecz nie wyciągał dłoni

-To daj mi go..-Powiedziała patrzac na Ciebie znudzonym wzrokiem.

Podszedł do niej i wyciągnął kamień z wyrytym znakiem Kiri, podał jej go

Patrzył niepewnie na poczynania Reity, miał niejasne przeczucie że coś jest nie tak.

Kobieta wzięła kamyk który momentalnie się rozsypał w jej ręce. Jakiś mężczyzna pojawił się za nim który miał tacę z trzema ochraniaczami z emblematem Kir-gakure.

- to ten ?
zapytał dla pewności i spojrzał kontem oka na mężczyznę z tacą

Inseki spojrzał na mężczyznę nic nie mówiąc. Czkał co będzie dalej, nic nie robiąc.

-Niestety...-Każdy z was poczuł ucisk w piersi lecz kobieta dodała po chwili.
-...tak.-Po tych słowach widać było na jej twarzy delikatny uśmiech. Mężczyzna wyszedł przed kobiete z powazną miną.

Czuł jedynie lekki ból w okolicy brzucha po jej uderzeniach, spojrzał na faceta oczekująco

Zmrużył oczy i spojrzał na faceta a potem na tackę którą trzymał.

Patrzył na was a kobieta znikła, jak i wszyscy tutaj, a tacka upadła na ziemię z ochraniaczami.

Spojrzał na tackę i pochylił się, patrząc na ochraniacze Kiri.

Spojrzał w dół a potem na tego faceta

Facet znikł, wiec spojrzałeś w pustkę. Ochraniacze były prwadziwe.

- heh niezłe mianowanie
zaśmiał się, i tak miał gdzieś jak to się odbędzie, podniósł środkowy ochraniacz i zawiązał go sobie na głowie ale tak na ukos gdzie symbol Kiri był nakierowany ku górze

- Gdzieś mam takie mianowanie.- Prychnął podnosząc prawy ochraniacz i zawiązując go sobie na głowie, tak jak zwykle to wygląda.

Bez słowa ruszył w kierunku swojego mieszkania miał zamiar umyć sie i pójść solidnie potrenować

[nie znacie zasady że piszecie po jednym poście?. już miałem wam zwrócić uwage wcześniej..]
[Każdy +1 zręcznośc +1 wytrzymałość +1 szybkość]
Doszliscie wszyscy gdzie chcieliście.
[piszcze w domach]