Dom Hiroshiego i jego rodziny

-Młody...-Chłopak był zwinny ponieważ stanął na rękach i zaczął w twoim kierunku iśc.

Stanąłem twardo wyciągając kunai, czekałem na Hikariego. Bacznie go obserwowałem byłem gotów do uniku..

Chłopak odepchnął sie do góry, obracając w powietrzu i siadając na ziemi na tyłku po turecku. Uśmiechnął sie wesoło. Usłyszałeś swojego ptaka na dworze.

Co jest.. Pomyslałem Kim jesteś i czemu biłeś tą panią??

Chłopak wstał powoli idąc w twoją stronę. Zobaczyłęś jakiś ochraniacz na jego ramieniu ale nic więcej, ponieważ wykonał on atak ręką w twoją skroń, lecz Hikari wleciał wcześniej i dziobem uderzył w jego oko, co go wręcz oślepiło. Na oślep machnął ręką i trafił w twojego przyjaciela. uderzył on w ścianę i upadł na ziemię. Próbował się podnieść lecz nie umiał.
-Zginiesz...-Mruknął facet, otwierając drugie oko. Wyciągnął kunai i skoczył w twoją stronę, tnąć na wysokości twojej klatki piersiowej.

Szybko odskoczyłem na dobrą odległość i starałem sie wykonać Bunshin no Jutsu.. Nastepnie jak wyszło kilka iluzji wyciągam linkę i przywiązuje oba końce do 2 kunai, potem szybko rzucam je po kolei kunai tak by jakoś go unieruchomić przeciwnika. Sam już na wszelki wypadek przygotowywałem sie do Kawarimi no Jutsu

Bunshin powstały dwa przed tobą. Związałeś linkę. Facet był prawie przy drzwiach a na ulicach było pusto. facet wyszedł przed próg a ty rzuciłeś. Kunai wbiły się po dwóch stronach drzwi, odpychając go i trochę raniąc, ponieważ była to cienka linka.

Gdy zauważyłem że atak mi sie prawie udał podbiegam do niego, szybko kucam i robie mu kose po czym równie szybko odskakuje do Hikariego.. Iluzje zaczęły krążyć wokół niego..

Facet podskoczył do góry i z gracją kopnął Cię w twarz. Uderzyłeś głową w ziemię. Ten przeskoczył nad linkami i stanął nad tobą. Uderzył Cię w twarz parę razy. Zobaczyłeś tylko jak coś odrzuca kolesia w budynek, a potem zemdlałeś. Obudziłeś się w sali nr 9 w szpitalu. Leżał tam już jakiś przebudzony chłopak. Koło Ciebie na małym stoliku opatrzony Hikari był. Miałeś złamany nos, ponieważ miałeś go obandażowanego, lecz nie bolał.

Wchodzę do domu trzymając Hikari'ego popatrzyłem chwile na ojca i bez słowa udałem sie do swojego pokoju..

-Już się dobrze czujesz..?-zapytał ojciec sie Ciebie nawet nie odwracając.

Zatrzymałem sie.. I odpowiedziałem Tak.. Również sie do niego nie odwracając..

-Ostatnio nie bywałem w domu często... ale mam nadzieję że nie masz mi tego za złe..?- zapytał się, wstając powoli.

Nie.. Każdy robi co musi.. Jestem trochę zmęczony i Hikari jest osłabiony.. Odpowiedziałem patrząc na ptaka

-Rozumie. Idź się przespać, jutro twój dzień...-Powiedział ojciec, patrząc na Ciebie z usmiechem.

Uśmiechnąłem sie i udałem sie do swojego pokoju, następnie położyłem Hikariego w swoim miejscu, sam sie przebrałem i wskoczyłem do łóżka starając sie zasnąć..

Zasnąłeś szybko. Zobaczyłeś jak twój przyjaciel zostaje przebity przez miecz, na wysokości płuc. Wtedy się przebudziłeś, był środek nocy. Księżyc świecił Ci do okna.

Podniosłem sie i przetarłem oczy.. To tylko sen.. Pomyślałem i położyłem głowę na poduszce starając sie zasnąć dalej..

Słyszałeś jak ktoś wychodził z domu. Przeczuwałeś że to twój tato. Zasnąłeś po chwili. nic się nie wydarzyło do rana, kiedy matka obudziła Cię o 7:40.
-Wstawaj śpiochu..-Powiedziała radośnie.

Przecieram oczy mówiąc niewyspanym głosem Tak wcześnie..

-jeśli chcesz czekać pół roku na akademie to śpij dalej...-Powiedziała obojętnie, wychodząc z pokoju.

Dobra.. Dobra wstaje Powiedziałem. Wstałem poszedłem sie ubrać, następnie zobaczyć jak sie czuje Hikari..

Ptaka już nie było. Usłyszałeś jego "głos" w głowie.
-Witaj przyjacielu..- Powiedział radośnie do Ciebie.

Po tych słowach poczułem sie o wiele lepiej. Witaj.. Chodź na śniadanie.. Powiedziałem kierując sie do kuchni

-ja już jestem po... czekam na Ciebie śpiochu..-Powiedział tak samo jak przed chwilą. Wyjątkowy humor miał dzisiaj.