Mieszkanie Reity

Przez krótką chwilę nie wiedział co powiedzieć spojrzał na postać do złudzenia przypominała mu samego siebie
- Hmm może i mogę ale skąd ta pewność ?
zapytał

-Wszyscy się ciebie boją.. zabij.. zabij każdego.. - Głos był inny. Taki mroczny i tajemniczy.

- Nie jestem na tyle silny
powiedział lecz kiedy przypomniał sobie jak traktowany był jako dziecko miał ochotę sprawić by cierpieli tak jak on

-Zamknij się i słuchaj... Jestes potęgą, przejmiesz władzę nad tym krajem...-Krzyczał wręcz do ciebie.

uniósł lekko dłoń i spojrzał na nią, słowa które słyszał miał y bardzo duży wpływ na jego psychikę, zacisnął dłoń w pięść
- ale od czego zacząć
zadał pytanie

-Zabij kogoś.. zamorduj z zimną krwią. Da Ci to moc.. Moc..- To było ostanie słowo jakie usłyszałeś. Potem zerwałeś się obudzony. Dzień rozpoczynał się chłodno.

Rozejrzał się po mieszkaniu myśląc nad słowami w jego głowie, spojrzał przez okno

Było pochmurnie i jakoś tak, szaro. Ale to tak prawie codziennie.

Zjadł coś szybkiego i wyszedł przed mieszkanie, spojrzał raz w jedną raz w drugą stronę

Nic nie zauważyłeś. Parę osób chodziło po ulicach. Była godzina 7:30. o ósmej "miałeś" iść pod akademie.

to wszystko nabierało sensu, po jego głowie krążyły dziwne myśli skierował swoje kroki w stronę akademii miał sporo czasu więc nie spieszył się

Doszedłeś powoli do akademii. czułeś się jakoś dziwnie. Pod nią stało paru dzieciaków, lecz wszyscy siedzieli przy ścianie akademii. Minęła 8:00 lecz oni czekali. chyba spotkanie przestawione na inną godzinę.
[Zaraz zrobie temat ]

Kiedy doszedł do drzwi oparł się lekko o nie i przymknął powieki myśląc intensywnie nad słowami faceta w szpitalu

Jego twarz pojawiała Ci się co jakiś czas przed oczami.

chyba gdzieś go widział lecz nie mógł sobie przypomnieć gdzie, starał się ułożyć w całość rozmowy z różnymi osobami by znaleźć rozwiązanie

Kiedy ukąłdałeś sobie w to logiczne wydarzenia, składałeś razem, jak byś przypomniał sobie ojca, z którym przeżyłeś początki swojego życia.

- Ale jak przecież on...
nagle otworzył oczy tak ten facet do złudzenia przypominał mu swojego ojca

lecz coś Ci nie pasowało. Twój ojciec zmarł, ine zyje.

zacisnął zęby, nie chciał już o tym myśleć lecz nie miał zamiaru tak tego zostawić. Po jego głowie chodziła jeszcze jedna myśl, co mogli chcieć ci w wioski dźwięku

Nie wiedziałeś o tym, nic Ci nie przychodziło do głowy. Ta od natłoku myśli zaczęła Cię boleć.

Rozmasował skroń, rozejrzał się do o koła chłodnym wzrokiem zatrzymując go na drodze która prowadziła do Akademii

Tak. Jutro, ten dzień kiedy się okaże co się stanie w akademii.

Nie przejmował się tym jednak wierzył w siebie i swoje możliwości które miał zamiar rozwinąć jak tylko się da

Byłeś zmęczony. Ściemniało się, a ty byłeś zmęczony po całym dniu.

Wszedł do mieszkania i poszedł pod prysznic, przebrał siew piżamę i poszedł do swojego pokoju